Kundel kocha tak samo – jak pomóc bezdomniakom? - Gdynia Edukacyjna
Menu górne

Aktualności

Kundel kocha tak samo – jak pomóc bezdomniakom?

04
kwiecień
Kundel kocha tak samo – jak pomóc bezdomniakom?

Adopcja psa lub kota jest dobrym rozwiązaniem, z pewnością lepszym niż zakup z pseudohodowli. Nie każdy z nas ma warunki, aby zostać właścicielem pełnego energii psa w typie amstaffa, czy umiejętności, aby poradzić sobie z kocimi chorobami. To nie znaczy, że pomóc nie możemy. Przykładem są gdyńscy uczniowie, którzy od lat wspierają nasze Ciapkowo.

Z okazji międzynarodowego Dnia bezdomnych zwierząt Gdynia Edukacyjna odwiedziła gdyńskie schronisko OTOZ Animals Ciapkowo. Jego pracownicy podpowiadają jak dzieci i młodzież mogą mądrze wesprzeć zwierzaki.

– Dzieci i młodzież są szczególnie wyczulone na krzywdę naszych „mniejszych braci”. Wielu podopiecznych naszych szkół angażuje się w wolontariat dotyczący zwierząt, również  zwierząt dziko żyjących. Sposobów na pomaganie jest mnóstwo. My, jako dorośli, musimy poszukać form wsparcia odpowiednich dla naszych pociech. Dla młodych ludzi to cenna lekcja empatii i odpowiedzialności społecznej, ale i jasny komunikat, że ich obecność jest ważna i potrzebna w naszej społeczności – mówi Bartosz Bartoszewicz, wiceprezydent Gdyni ds. jakości życia.

Ciapkowo to placówka prowadzona przez Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Zwierząt Animals, organizację pozarządową. Podopiecznymi Ciapkowa są psy i koty, a jego pracownicy rocznie pomagają w adopcji ponad tysiąca czworonogów. Personel przytuliska zostawia tam przy okazji serce. Czasem, w zamian, dostaje mnóstwo satysfakcji – z polepszenia losu naszych czworonożnych przyjaciół. Niestety są też adopcje, które się nie powiodły, albo zwierzęta, których nikt nie chce. Najpierw opiszemy historię jednego psiaka, ale warto wiedzieć, że większej atencji wymaga aktualnie 160 kotów, przebywających pod dachem Ciapkowa.

Nie kupuj – adoptuj, ale z głową

– Najważniejsze co trzeba powiedzieć wszystkim tym, którzy noszą się z zamiarem posiadania zwierzęcia, to fakt, że bycie właścicielem to przede wszystkim wielki obowiązek. Dopiero później olbrzymia radość. Każde zwierzę jest inne i jak człowiek – ma swój charakter – wyjaśnia Anna Elgert z gdyńskiego OTOZ Animals Schronisko Ciapkowo.

Oprócz warunków w domu, bo przecież lepiej nie brać psa podobnego do wyżła na kawalerkę w centrum miasta, ważne są też predyspozycje psychiczne i czas, który można zwierzęciu poświęcić. Przykładem niech jest buldożek francuski, który już kolejny raz wrócił z adopcji:

– Mimo ostrzeżeń, że pies nie toleruje dzieci, że potrzebuje pracy, że potrzebuje uwagi, że jest trudny, okazywało się, że nowi właściciele nie dają sobie rady z charakterem tego psa – wyjaśnia pani Ania.

Mimo najszczerszych chęci nowych właścicieli, buldożek po raz kolejny zawitał za kratami boksu w przytulisku. I co z tego, że zwierzę jest urocze, skoro traktuje się je jako słodką ozdobę, a nie osobowość ze swoimi specyficznymi cechami, przyzwyczajeniami a przede wszystkim, przejściami. W Ciapkowie nie brakuje tych „przejść” i smutnych historii.
 
Jak można pomóc?

Najpierw odwiedzamy kociarnię – to tutaj ostatnio są największe potrzeby. Najstarszy kocur jest jej mieszkańcem od 2013 roku. Koty mieszkają w sporych „wolierach”, w których nie brakuje drapaków, półek, podwyższeń i domków. Przez zamknięte przeszklone drzwi do drugiej części – lecznicy dla kotów, naszą wizytę podgląda czarne kocię, mimo widocznej choroby, pełne energii. Szpitala nie odwiedzamy. Mając swoje koty, łatwo moglibyśmy przenieść na nie choroby. Wiele kocich chorób to te przenoszone drogą kropelkową. W schronisku powoli zaczyna się „sezon” na małe kociaki. Na wiosnę natura robi swoje, dlatego do schroniska trafia sporo malutkich kociąt.

– Tutaj brakuje nam wolontariuszy. Od dawna mamy wypracowane procedury dotyczące wolontariatu. W przypadku pomagania kotom nie trzeba przechodzić szkolenia tak rozbudowanego jak w przypadku psów. Osoby od 16 roku życia mogą przychodzić do nas za zgodą rodziców. Ich zadaniem jest po prostu przebywanie ze zwierzakami, zabawa, głaskanie. Młodsze mogą pomagać w ten sposób z rodzicem bądź opiekunem prawnym – mówi pani Anna.

W przypadku chęci przebywania z psami przyszli wolontariusze mają szkolenie. Trzy godziny teorii, pięć godzin praktyki pod okiem instruktora. To ważne dla bezpieczeństwa młodych ludzi i zwierząt. Warto jednak zauważyć, że w Ciapkowie pracuje aktualnie 120 wolontariuszy.

– To jest dla nas olbrzymie wsparcie. Dzięki nim nasze zwierzęta mają zapewnione spacery, kontakt z człowiekiem – dodaje pani Anna. Podkreśla, że świetnym rozwiązaniem są też szkolne zbiórki. – Teraz bardzo przydają nam się żwirki do kuwet, specjalistyczna karma dla kotów, czyste materiały do wyściełania klatek czyli koce, pościele, ręczniki i duże ubrania jak np. polarowe bluzy – mówi pracowniczka „Ciapkowa”.

Ruszył również „Bazarek dla Ciapkowa” tam można podzielić się rzeczami, które nam nie są potrzebne a ktoś potencjalnie będzie chciał je kupić. Dzięki temu pracownicy zbiorą pieniądze chociażby na leki czy specjalistyczne zabiegi. Bo koszt leczenia zwierzęcia to nie rzadko kilkaset złotych miesięcznie.

Setki rozdzierających serce historii

W budynkach przeznaczonych dla psów poznajemy raptem kilka historii podopiecznych, ale za to jakże dramatycznych.

W jednym z boksów kuli się sunia w typie amstaffa. Jej mordka jest poorana bliznami, a na widok człowieka panikuje, trzęsie się ze strachu i chowa najdalej jak się da od człowieka.

– Podejrzewamy, że jest ofiarą walk psów – nie ukrywa przedstawicielka Ciapkowa.

Są psy, których przejścia spowodowały, że po prostu nigdy nie zaufają już człowiekowi. Tak postanowiły, tego nie zmienimy. Już na pierwszy rzut oka widać, że nawet najlepszy psi behawiorysta, tu nie pomoże. Ich krzywda musi być niewyobrażalna. Do jednego z takich psów, nawet opiekunowie podchodzą z olbrzymim dystansem. I ciężko nie zauważyć, że w większej części „trudnych przypadków” zawinił człowiek. Szczególnie kiedy patrzy się np. na Pinacoladę. Maleńka suczka, w typie Jack Russel Teriera (czyli podobna do psa z filmu „Maska” z Jimem Carrey’em) na sam widok obcej osoby, jaką dla niej jest autorka tekstu, kuli się i trzęsie. Została odebrana z pseudohodowli, gdzie całe życie była zamknięta w maleńkim boksie. Przez lata rodziła i wykarmiała kolejne szczeniaki, które w odpowiednim momencie trafiały na „różowy kocyk” czyli na sesję zdjęciową. Została odebrana interwencyjnie.

Są też psy, których właściciele po prostu opuścili ziemski padół: – I to chyba największe dramaty. Jeden z naszych podopiecznych przez tygodnie stał mordką do ściany. Po prostu płakał, pogrążając się w żałobie, wiedząc, że właściciel nie żyje. Wiele ras psów, a nawet psy tylko w typie danej rasy, uznaje tylko jednego właściciela – wyjaśnia Anna Elgert. – Psy w „typie rasy” to nic innego jak mieszańce określonych ras psów. Nie brakuje w Ciapkowie psów np. w typie owczarka. To te największe i najstarsze nie mają praktycznie szans na adopcję.

Jest jeszcze jedna cecha, bez której do schroniska nie wolno przychodzić – odporność psychiczna, bo niestety ale w takich placówkach kumulują się setki rozdzierających serce historii.


Wróć do listy Następny wpis
Przejdź na początek